Nie Sty 19, 2020 12:02 am Spędziłam tego dnia stanowczo za dużo czasu w sali narad, nic więc w tym dziwnego że kiedy wreszcie nadarzyła się okazja, postanowiłam przewietrzyć umysł. Wymknęłam się z zamku z nadzieję że nikt mnie już nie zaczepi, to było czasem naprawdę irytujące. Słońce przyjemnie ogrzewało moją twarz kiedy wreszcie wyszłam na rozległą polane, lekki wiatr rozwiewał pofalowane, białe włosy gdy, przeciągnęłam się biorąc głęboki wdech. Zbliżał się zachód i zaczynało się robić chłodno, to było dosyć smutne, cały dzień między kamiennymi ścianami niczym w klatce. Przesunęłam ręką po wysokiej, gęstej trawie kiedy wspinałam się na jedno z wzniesień żeby w końcu usiąść wygodnie na szczycie. Przymknęłam na trochę oczy chłonąc całą sobą ostatni promienie słoneczne tego dnia. Kiedy je otworzyłam zdałam sobie sprawę że patrzę w kierunku dawnego domu. Sama nie wiem czy tęskniłam, może za niektórymi momentami ale spędziłam tutaj już tyle czasu że chyba faktycznie zaczęłam właśnie to miejsce uważać za dom. Miałam tu prawie wszytko czego mogła bym potrzebować. Westchnęłam i zwyczajnie położyłam się zatapiając w trawię poprawiając tylko niesforny materiał błękitno czarnej sukienki. Powietrze pachniało polnymi kwiatami, było cicho i spokojnie i tylko wiatr szumiał gdzieś między trawami gdy lekko wyciągnęłam rękę w stronę bezchmurnego nieba. Tak, potrzebowałam już odpocząć i się odstresować.