Zobacz poprzedni temat Zobacz następny temat Go down
Pon Maj 13, 2019 11:48 pm
Królestwo Rimerris.
Dzień 27, Czwartego obrotu księżyców Luna i Fiera, roku 754 po Wielkim Sojuszu.

Wszystko zaczęło się tamtej ponurej nocy...
Na dalekim południu, od którego oddzielały nas połacie nieznanego nam i niebezpiecznego gęstego lasu. Jaskrawo niebieski słup światła przeszył nocne niebo od gwieździstego sklepienia aż po samą ziemię. Nie wiedzieliśmy wtedy co się dzieje. Martwą ciszę, która zapadła zaraz po pojawieniu się światła, przerwał głośny krzyk. Przeszywający, upiorny, wprawiający nas w trwogę i w drżenie. Brzmiał jak krzyk kobiety, która utraciła swego ukochanego na wojnie i właśnie zobaczyła jego martwe, zimne ciało, a jej serce po prostu pękło. Dawno już zdążyliśmy zapomnieć, jaki to przerażający dźwięk. Panował wszak teraz pokój i dobrobyt od dobrych kilku stuleci, ale byliśmy przekonani, że ów lament zwiastował coś niedobrego.
Żadne księgi, żadne papirusy czy pisma, żadni prorocy ani nawet wyrocznie, czy nawet ludowe wieszczki nie potrafiły opisać tego, co tutaj się dzieje. Niektórzy twierdzili, że to kometa… Niestety świetlisty słup utrzymywał się też na widnokręgu i następnej nocy oraz i kolejnej nocy. Niektórzy mówili, że to kara od bóstw za dawne grzechy naszych przodków, o których zdążyliśmy zapomnieć. Magowie dwoili się i troili próbując zidentyfikować ten dziwny fenomen, lecz na próżno.




Po siedmiu dniach pojawili się „oni”. Wyszli z południowego boru. Dziwne istoty, które o dziwo zdołały bez problemu przekroczyć narzuconą przez naszych magów barierę. Miała nas chronić przed wrogimi stworzeniami. Mimo upiornego wyglądu, gdyż owe istoty wyglądały jak jakieś wynaturzenia bestii, nie zaatakowały. Wręcz przeciwnie. Przyszły obwieścić swoje przybycie i chęć porozumienia się z mieszkańcami tego świata oraz życia w pokoju.
Oczywiście wszyscy byli podejrzliwi, żeby nie powiedzieć przeciwni, wobec złożonej przez nich propozycji. Nie chcieli mówić kim są, ani skąd są. Pozwolili jednak nazywać się Zanu’Vell, co w ich języku oznaczało ponoć Boskie Dzieci. Niechętnie pozwoliliśmy im żyć między nami. Nie było ich wszak dużo. Tylko siódemka, która niosła miano posłańców. Mówili, że „reszta czeka przy bramie”, gdyż nie chcą na lękać bądź doprowadzić do wojny. Sytuacja sama w sobie była już napięta, ponieważ nie wiedzieliśmy ile tej „reszty” było.




Jednak wraz z ich przybyciem, przedziwne istoty zaczęły wychodzić z południowych lasów i nas atakować. Z dnia na dzień było coraz ciężej. Nasi zielarze zauważyli, że niektóre z roślin zaczęły chorować bądź mutować, a uzdrowiciele donosili o bardzo dziwnych chorobach. Poza murami miastach, na znanych nam terenach, o zmierzchu zaczęły pojawiać się dziwne białe zjawy czy też upiory… Mimo zapewnienia ze strony Dzieci, że to nie ich sprawka, oczywistym było ich podejrzewać… Póki co są bardzo spokojni, aż za bardzo. I ten spokój budzi w nas najgorszy lęk, że nasi „przybysze” przyjechali nas po cichu zgładzić…
Niedługo potem, na dalekiej nam północy przy Murze, ziemia zadrżała tak mocno, że aż odczuliśmy to w stolicy… Od tysiącleci magiczny mur odgradzał nas od nieznanego nam niebezpieczeństwa, a teraz widocznie słabnął. Musimy jak najszybciej rozwiązać te zagadki i zapobiec rychłej katastrofie.
Powrót do góry Go down
Admin
Admin
Admin
Admin
Liczba postów : 156
Join date : 30/04/2019
Admin
Strona 1 z 1
Skocz do: